środa, 27 lutego 2013

Nowa make up guru!

Witam!
Zupełnie niechcący odkryłam nową make up guru!
Od lat byłam wierna Kandee Johnson i Michelle Phan. 
Widziałam filmy innych dziewczyn, podglądałam techniki, słuchałam rad. 
Do mojej top listy dorzuciłam Gossmakeupartist - przede wszystkim za szczerą ocenę produktów i wiedzę. 
Ostatnio z nudów przeglądałam filmiki na YT i trafiłam na Nikkietutorials!
OMG!
Dziewczyna ma 18 lat, ale jest niesamowita!
Od 4 lat zajmuje się makijażem, skończyła profesjonalną szkołę i teraz pracuje jako makijażystka. Robi niesamowite makijaże, jest obłędnie dokładna i cierpliwa!
A przy tym zabawna :)
TUTAJ znajdziecie stronę Nikkie na tubce. 
Prześliczna dziewczyna. Prawdziwa czarodziejka makijażu. 
Siedzę i nie mogę od niej oczu oderwać. 
Sposób w jaki rozciera cienie, jak nakłada podkład. 
No i będę musiała przez nią dokupić kilka pędzli, bo nie mam takich jak ona używa!

Jej naturalny makijaż...używam tych samych kolorów z tej samej palety, ale daleko mi do jej kunsztu! 

Idę ćwiczyć :)
Miłego dnia!

poniedziałek, 25 lutego 2013

Oscary 2013 - kreacje

Nie, absolutnie nie odpuszczę sobie przyjemności wyrażenia opinii o tegorocznych kreacjach na gali rozdania Oscarów. Nie ma mowy! Od rana oglądam zdjęcia z gali i choć nie znalazłam jeszcze kilku gwiazd, których styl lubię, mam już swoje faworytki. Przede wszystkim zachwycona jestem (1) Catherine Zetą-Jones. Jej kreacja od Zuhaira Murada zaparła mi dech w piersiach. Idealnie dobrana fryzura i cudowne kolczyki.
Bardzo delikatny rozświetlający makijaż :)

(2) Charlize Theron w sukni Diora z kolekcji Haute Couture
Uwielbiam proste formy, a jej stylizacja to kwintesencja prostoty i naturalności!
Idealnie dobrana biżuteria - drobne kolczyki i duże diamentowe bransoletki dla równowagi. Cudo!

(3) Jennifer Lawrance w sukni Diora
Takiej sukni oczekuję od zwyciężczyni :)
Piękny krój, interesująca faktura materiału i delikatny pudrowy kolor. 
Przyznam, że suknia idealnie sprawdziła się nawet w czasie upadku. 
Srebrna torebeczka i ultra cieniutki naszyjnik też są strzałem w dziesiątkę. Takiej kreacji nie można przeciążyć dodatkami. 

(4) Fan Bingbing w kreacji Marchesa
Dla odmiany, żeby nie było, że podoba mi się tylko prostota - suknia, dodatki, makijaż w kolorze fuksji. Odważny kolor, odważne zestawienie, ale Fan może sobie na to pozwolić. Filigranowa i porcelanowa postawiła na odważny kolor i krój. Teatralny makijaż. Wyszło interesująco i pięknie. Nie jest to jej najlepsza stylizacja, ale trzyma poziom. Jestem wielką fanką jej stylu!

(5) Jane Fonda w cudownej żółtej sukni. Odważny kolor zrównoważony prostym, eleganckim krojem. Aplikacji podkreślają talię, dekolt wyszczupla optycznie twarz i pas barkowy. Dobrze dobrane dodatki. Mimo swoich lat prezentuje się idealnie!


Na wyróżnienie z mojej strony zasługuje jeszcze Olivia Munn w sukni Marchesa za obłędne barokowe aplikacje na gorsecie i cudowny kolor sukni.

Podobała mi się też stylizacja Amy Adams, Jessici Chastain i Kelly Osbourne.
Zupełną porażką jak dla mnie była suknia Kristen Steward. Ta dziewczyna naprawdę rzadko jest dobrze ubrana. Trochę za dużo dzieje się w kreacji Zoe Saldany.
Reszta sukni, które widziałam, ani nie zachwyca, ani nie powala. Nicole Kidman odkryła idealny dla siebie krój i już go nie zmienia od lat, podobnie jak wyrazu twarzy. Rozczarowaniem była Anne Hathaway. Chyba wiedziała, że jest tak sobie, bo powiedziała, że kreację wybrała na trzy godziny przed galą. Bardzo wygodne stwierdzenie. Jakby coś nie wyszło to ma usprawiedliwienie, a jak się spodoba to będzie na plus. Świetne posunięcie PR, choć wolałabym po prostu bezbłędną kreację. 
Podobał mi się krój sukni Naomi Watts - dekolt interesujący. Ładnie wyglądała Amanda Seyfried. 
I to właściwie wszystko :)
Ciekawa jestem kreacji Heidi Klum, ale nie sądzę, żeby udało jej się przebić samą siebie sprzed lat:

Miłego dnia życzę!

sobota, 23 lutego 2013

Od kuchni: Oliwa z oliwek cz.1

Witam!
W cyklu "Od kuchni" będę pisała o produktach, które można znaleźć .. w kuchni właśnie.
Jestem wielką fanką naturalnych produktów i przez naturalne nie myślę wcale o liniach EKO czy BIO, z najwyższej półki w sklepach, ale o produktach z szafki kuchennej :)
Będą się tu pojawiać przepisy na maski, peelingi, płukanki - wszystko co przetestowałam na sobie i działa. Jak każdy, buszując w sieci, trafiam na różne przepisy, niektóre odrzucam od razu, nad innymi gdybam, a inne testuje :)

Dzisiaj o moim osobistym skarbie natury - Oliwie z oliwek (OzO), która jest już tak mocno zakorzeniona w moim pielęgnacyjnym rozkładzie jazdy, że trudno mi sobie wyobrazić, że nie mam buteleczki OzO w domu! Byłaby to tragedia! 

 
Dla ułatwienia sobie życia przelałam trochę OzO do małej plastikowej butelki i trzymam w łazience, żeby zawsze była pod ręką. Tak się zastanawiam od czego zacząć, bo właściwie używam jej w maskach na włosy, do peelingów, do scrubów, do kąpieli i samą w sobie też. OzO można stosować samą lub jako jeden z dodatków. 
Samą oliwę wlewam do kąpieli, w której mam zamiar chwilę poleżeć (nie do każdej).
Kleopatra miała kozie mleko, a ja mam oliwę. Lejąc ją do wody wyobrażam sobie, że podobnie robiły w starożytności Greczynki pielęgnując swoje ciała i włosy. Czuję się wtedy jakbym wynalazła swój własny pielęgnacyjny wehikuł czasu :) 
Dodaję oliwy do wody, bo akurat w moim regionie woda nie jest najlepsza. Skóra po kąpieli chce pić jak szalona. Dzięki oliwie chronię ją przed wysychaniem i ściąganiem. 
Po wyjściu z kąpieli na skórze pozostaje delikatny film, więc używanie balsamów nawilżających nie jest już konieczne. Nie jest bardzo tłusta, nie zostawia śladów na ubraniu. Skóra jest nawilżona, elastyczna, miękka. 
W ramach rozpieszczania się czasem dolewam do wanny olejek waniliowy.
Ostatnio dodałam olejek kokosowy, a w planach jest olejek arganowy.
Czytałam, że można rozpuścić w kubku z ciepłym mlekiem budyń waniliowy i wlać do wanny, ale nie testowałam. Podaję jako ciekawostkę. 

Samą oliwę stosuję do demakijażu, nalewam odrobinę na płatek kosmetyczny i ścieram przede wszystkim kreski z eyelinera, z którymi zwykle mam problem. Po takim demakijażu skóra jest już nawilżona, a oliwa szybko się wchłania. 

UWAGA!
Mam skórę normalną, czasem przesusza mi się strefa T. Nie mam problemów ze skóra, ani alergii, oliwa mnie nie podrażnia. Zanim jednak same spróbujecie, zróbcie test na kawałku skóry, albo wejdźcie do kąpieli z oliwą w sobotę wieczorem :) Nie polecam osobom ze skórą tłustą, bo to trochę jak dolewać oliwy do ognia :P 
W kolejnej części o OzO podam moje przepisy na maskę na włosy i peeling :) 

Miłego dnia! 
  
 

wtorek, 19 lutego 2013

Nowa paletka - kompozycja własna

Buszowanie w sklepie zaowocowało zakupem nowej paletki.
Tym razem skorzystałam z możliwości jakie daje INGLOT i stworzyłam swoją własną kompozycję. Nie ukrywam, że jestem wielkim fanem tej marki i od lat bardzo im kibicuję. Z przyjemnością obserwuję jak się rozwijają. Choć akurat ich wersja FREEDOM SYSTEM nie jest jeszcze tym co chciałabym mieć, jest już dobrze. 
Możliwość komponowania własnych palet jest strzałem w dziesiątkę. Zawsze irytowało mnie, że kupując cienie do powiek często w pakiecie dostawałam też kolor/y, które nie do końca mi pasowały. Teraz jestem Panią sytuacji, choć przy zakupie okazało się, że wybrane przez mnie kolory nie wszystkie pasują do mojej paletki. Chwilowo wzdycham, że nie można mieć wszystkiego i liczę, że pewnego dnia zafunduję sobie wymarzoną paletę magnetyczną - Z - Palette (USA), która nie narzuca rozmiarów i kształtów tak jak to robi INGLOT:


Póki co zadowolę się tym co na polskim rynku. 
INGLOT proponuje wspomniany już FREEDOM SYSTEM - który pozwala na komponowanie własnych paletek na 1, 3, 4, 5 i 10 cienie.
Testowo wybrałam paletkę na 5. Podoba mi się jej elegancki kształt. Nie do końca przemawiają do mnie wersje z matową przykrywką, choć rozumiem, że są wygodniejsze kiedy się czegoś szuka :) Poniżej wersja na trzy oczka - ja mam na pięć.


 Jestem szczęśliwą właścicielką Palety Naked z Urban Decay, więc większość brązów i beżów jest już w moim posiadaniu. Dobór nowych kolorów był wyzwaniem, bo nie przepadam za zielenią i odcieniami niebieskiego. Moją paletkę zbudowałam od niespodziewanego koloru zakłądając, że zagra z brązem. Reszta przyszła sama. 


Zaczęłam od nieco intensywnego pudrowego różu, koloru, który roboczo nazywam jogurtem truskawkowym (czwarty od lewej), potem był matowy brąz (pierwszy) i pozostałe trzy, które bardziej się zdarzyły niż zostały wybrane świadomie. 
Podaję numery cieni zaczynając od brązowego (M- matte, P- pearl):
326 M
452 P
607 P
361 M
 142 P



Niestety ciągle szukam odpowiedniego światła w domu, aby pokazać jakie naprawdę są te kolory. Uwierzcie mi na słowo, że środkowy w paletce (607) jest przepiękny i to co próbowałam pokazać rozcierając go na skórze nie oddaje jego uroku. Najdzikszy kolor jaki mogłam sobie wybrać i nawet nie potrafię go nazwać :) 452 to połączenie brązu i fioletu w perle, też przepiękny. Najjaśniejszy w ogóle nie wyszedł na zdjęciu, ale to bardzo jasny cień wpadający w róż. Powyższe zestawienie pozwala na tworzenie wielu kombinacji, dodają blasku skórze i rozjaśniają twarz :)
Poniżej jeden z makijaży jaki udało mi się stworzyć korzystając z całej paletki:





Mam nadzieję, że się Wam podoba :) 
Z całą pewnością będę jeszcze testowała różne kombinacje. 
Brwi pociągnęłam brązowym matem - kreska eyeliner + czarne kredka

Miłego dnia!



poniedziałek, 18 lutego 2013

Beauty Blender


BEAUTY BLENDER

 Co to jest i z czym to się je?
Mała różowa gąbeczka zrewolucjonizowała sposób nakładania podkładu. 
Zakochuje się w niej coraz więcej osób. Prosta w użyciu, a czyni cuda. 
Sekret tkwi w aplikacji - przed użyciem należy zamoczyć, a potem spokojnie i powoli nakładać makijaż. Efektem jest delikatna i nieskazitelna cera. Dzięki owalnemu kształtowi łatwo nakładać podkład/korektor przede wszystkim w załamania: oczy, nos, uszy (specjalnie wyprofilowanym czubeczkiem). 
Nie tworzy efektu maski, nie zostawia smug, ani plam. 
Oszczędza podkład. 
Oryginalne jajko jest dosyć drogie. 
Kupiłam swoje jeszcze zanim dowiedziałam się jakie to cudo - w lokalnym sklepie z kosmetykami za 10 PLN. Sprawdziłam i wiem, że jest dostępne na allegro za kilkanaście złotych. 
Można nakładać podkład palcami albo pędzlem. 
Ale to jajeczko to cudeńko. 
Widziałam na jednym tutorialu jak make up guru używał jej nie tylko do nakładania podkładu, ale również do delikatnego ściągania nadmiaru pudru. 
Ze względu na to, że nakładamy podkład mokra gąbka konieczne jest delikatne  przypudrowanie twarzy.

Poniżej filmik instruktażowy (ANG):
Gosh Make Up Artist 
     
Mam nadzieję, że się Wam spodoba i spróbujecie (BO WARTO!)
Miłego dnia!