czwartek, 13 czerwca 2013

Odkrycia kosmetyczne: Błyszczyk BOURJOIS Efet 3D

Witam!

Moje nowe odkrycie w makijażu!
Rewelacyjny błyszczyk BOURJOIS Effet 3D


Jestem szczęśliwą posiadaczka numeru 05 i 08, ale z przyjemnością przytuliłabym je wszystkie. Efekt obłędnie wilgotnych ust, lekko powiększa, nawilża do 8 godzin, nie tak łatwo się ściera, można stopniować intensywność koloru poprzez nakładanie kilku warstw lub delikatnie odświeżyć usta jedną. NIE KLEI SIĘ! Ma przyjemny zapach i bardzo wygodny aplikator. Jakoś nie przekonują mnie gąbeczki na patyczku, a tutaj jest pędzelek. Dzięki temu aplikuje się go dużo bardziej precyzyjnie i jest większa kontrola nad produktem :) 
Moim zdaniem efekt wygląda trochę tak jakby się pociągnęło usta zastygającą galaretką :) 
Zebrałam mnóstwo komplementów odkąd zaczęłam używać tego cuda!
I co najważniejsze, nie jest obłędnie droga. W sklepie można ja dostać za ok. 30 zł. 
Polecam bardzo serdecznie!
Zamierzam dokupić jeszcze ze dwie :)

niedziela, 7 kwietnia 2013

Krótka historia makijażu (1840 -1970)





Tytuł może być nieco mylący, bo nie dotyczy historii makijażu w całości, a jedynie drobnego wycinka czasu – od epoki wiktoriańskiej do lat 70 XX wieku. Trafiłam na bardzo interesujący filmik na YT przygotowany przez jedną z moich ulubionych Make-up guru – Lise Eldridge, która spotkała historyczkę, miłośniczkę vintage - Madeleine Marsh i wybrała się do niej z wizytą. Z kamerą. Panie omawiają poszczególne lata i i oglądają kosmetyki vintage.

Jestem zachwycona i bardzo żałuję, że teraz zdobycie takich śliczności jest prawie niemożliwe.  
Ironią losu jest, że płacimy więcej za kosmetyki, które (w większości) nie wyglądają tak pięknie. 

Dla mnie filmik był wizualnym uzupełnieniem tego co wyczytałam z biografii Heleny Rubinstein. Książka bowiem, nie tylko jest zapisem życia tej wielkiej małej damy – ale jest również świetnym źródłem informacji o przemianach społecznych i politycznych, które miały wpływ na światopogląd odbijający się w twarzach wymalowanych kobiet.

Polecam zarówno książkę...



...jak i filmiki na YT:

Część 1
Czasy wiktoriańskie – lata 30 XX wieku


Część 2
Lata 40 – lata 70 XX wieku

 Mam nadzieję, że się wam podobało :) 

Miłego dnia!

sobota, 6 kwietnia 2013

Usta, usta!



Dzisiaj małe triki jak sprawić by usta były piękne - naturalnie.
Może troszeczkę podrasowane, ale jednak piękne same w sobie.
Wiadomo, że pomadka ochronna czyni cuda.
Ale można wzbogacić codzienny rytuał pielęgnacji o drobne triki, dzięki którym małym wysiłkiem osiągnie się świetny efekt :)

Do dzieła więc.
Jeszcze w łazience:
 
Można użyć szczoteczki do delikatnego masażu ust. Wystarczy szczoteczka z miękkim włosiem. Nie przesadzać z pocieraniem, bo chodzi tylko o delikatny masaż, żeby pobudzić krew do krążenia, a nie o heblowanie drewna.

Zamiast szczoteczki można użyć ręcznika. Jeśli chodzi nam tylko o nadanie koloru – potarcie ręcznikiem wystarczy.

Dobrze sprawdza się tez cukier!


Pocieranie ust cukrem to delikatny peeling i masaż pobudzający krążenie w jednym. Mam trochę bzika na tym punkcie i jeśli stawiam na naturalne, nieco podrasowane usta, mam w torebce paluszek cukru na małe poprawki w łazience (crazy wiem).



I już najbardziej odważny sposób – nie zachęcam do przesadzania w stosowaniu, ale informuję, że można i że działa. Papryczka chili odrobina !!! na palec i delikatnie wetrzeć w usta. 

Uwaga! Należy przetestować w domu zanim się gdzieś wyjdzie.
Absolutnie nie na spierzchnięte i/lub popękane usta.
Łagodniejszą formą jest znalezienie błyszczka z odrobiną chili w składzie – świetne są, testowałam.
Nie zatajam, że piecze i może drażnić. Ale działa cuda!

Wszystkie powyższe zabiegi sprawią, że usta będą bardziej czerwone, wyraźniejsze i PEŁNIEJSZE!

Miłego dnia ; )

czwartek, 4 kwietnia 2013

Kuracja ratunkowa






Było o ratowaniu się makijażem „po” ciężkim dniu i nocy.
Teraz będzie o tym jak reanimować skórę po ciężkim weekendzie.
W moim przypadku  nawet nie potrzeba intensywnego weekendu, wystarczy nocny rejs.

Objawy: Skóra jest szara i przesuszona!
Ratunek: NAWILŻANIE!

Ale po kolei.
Bardzo starannie zmyć makijaż. 
Przed aplikacją kuracji ratunkowej skóra musi być czysta. 

To co robię później w dużej mierze zależy od tego gdzie jestem.

Jeśli ląduję w hotelu i padam na twarz ze zmęczenia stawiam na ultra nawilżające maseczki.

Moją ulubiona jest:
Maseczka Eveline Bio-Hyaluron 4D

Testowałam sporo masek, ale to jest mój absolutny faworyt. 

Drugim krokiem są płatki po oczy – moje ulubione to:
Płatki Prestige – również z kwasem hialuronowym.


+
Gruba warstwa pomadki ochronnej (zależy jaką akurat mam pod ręką - najważniejsze żeby była tłusta)



Nakładam powyższe i idę spać nie przejmując się zupełnie podanym na opakowaniu czasem stosowania. Po kilku godzinach snu zmywam to zostało , wklepuję krem nawilżający i nakładam lekki makijaż.

***

Jeśli jestem w domu, wtedy zamiast maseczki nacieram twarz moim własnym specyfikiem 


w skład którego wchodzi czysty kwas hialuronowy, olejek arganowy i olejek kokosowy. Nacieram starannie całą twarz, szyję i dekolt – także skórę wokół oczu i powieki. Na usta nakładam masło shea i idę spać.
Po przebudzeniu myję twarz i ścieram ręcznikiem to co zostaje.
Skóra jest bardzo wypoczęta, elastyczna i gładka.

Podane powyżej sposoby dotyczą sytuacji awaryjnych, a nie standardowej pielęgnacji. Staram się nie przesadzać z częstotliwością ratunkowej kuracji – w normalnych warunkach nie przekarmiam skóry. Bo jak wiadomo co za dużo to i krowa nie zje :P

Miłego dnia!

wtorek, 26 marca 2013

Syndrom dnia po


 

I nie o leczeniu kaca będzie, a o tym jak po zarwanej nocy wyglądać świeżo i pięknie – mimo porannego szoku w lustrze.

Najlepszym rozwiązaniem byłoby po prostu się wyspać, a potem zafundować sobie kurację regenerującą. Piszę jednak o sytuacji, gdy wypada wyjazd dwudniowy, noc jest bardzo intensywna, a rano trzeba wstać i wyglądać.

Poniższe rady można oczywiście stosować niezależnie od okoliczności.



Krok 1:

Zimna woda. Nic tak nie działa odświeżająco jak zimna woda (mogą być kostki lodu jeśli np. komuś zostały w wiaderku z szampanem). Odświeży, ochłodzi i dzięki niej szybciej zejdzie poranna opuchlizna.



Krok 2:

Krople do oczu. Jeśli masz to dobrze, jeśli nie to zakup. Zmęczone, zaczerwienione oczy nie dodają uroku, a krople do oczu czynią cuda! Moje ulubione to Vidisept – kosztują jakieś 7 PLN, a po aplikacji zostawiają na oku wrażenie maści, przy czym jest to wrażenie, a nie zamglenie. Systane z zieloną etykietką też jest dobre, ale to już koszt 40PLN (uważajcie na wersję droższą z fioletową etykietą – są kiepskie). Nie polecam Visine, bo poza reklamą nic nie daje.



Krok 3:

Krem nawilżający. Koniecznie. Skóra potrzebuje pić, a nawilżona będzie lepiej przyjmować kolejne tortury poranne.



Krok 4:

BB cream. Wydaje się, że najlepszą opcją byłoby zaszpachlowanie wszystkich sińców, wyprysków, plamek i zmarszczek, ale to nie zadziała. Zmęczona skóra nie jest tak elastyczna jak wypoczęta, więc cały ładunek podkładów i korektorów jeszcze mocniej uwydatni wszystkie niedoskonałości. Tu najlepsza jest zasada: mniej, zdecydowanie mniej. Jeśli bez korektora ani rusz to delikatnie i z umiarem. Może nie udać się wszystkiego ukryć – trudno. Lepiej wyglądać na trochę zmęczoną niż na pobitą.



Krok 4bis:

Brązer jeśli używasz i nie możesz się obejść. Na kości policzkowe po „zassaniu policzków w rybie usta” – po skosie do uszu. Pod brodą, w trójkąt, dobrze rozetrzeć – ten trik odbiera z twarzy ze dwa kilogramy. Odpuść skroniom. Pamiętaj im mniej tym lepiej, a w takiej sytuacji – dużo mniej!



Krok 5:

Cień do powiek – beże, kremy, pudrowe kolory i najlepiej MATY! Oczy są zmęczone, więc nie chcemy przyciągać do nich uwagi. Proste triki z dwoma odcieniami brązu wystarczą: jaśniejszy na powiekę, ton lub dwa ciemniejszy na załamanie J. Należy sobie odpuścić czarne kreski, ciemne cienie i smokey eye.



Krok 6:

Uwaga teraz trik: Weź różowy cień lub róż do policzków i delikatnie nałóż go pod linią brwi. Może być Mat może lekko błyszczeć.  Ten zabieg sprawi, że twarz będzie wyglądała na bardziej wypoczętą.



Krok 7:

Brwi. Podkreśl lekko, nie maluj sobie nowej wersji. Mają wyglądać naturalnie. Kolor ton/dwa ciemniejszy od koloru włosów.



Krok 8:

Mascara. Koniecznie zadbaj o schludną aplikację. Żadne sklejone rzęski nie przejdą.



Krok 9:

Rozjaśniacz. Może być osobny produkt, ale może też być perłowy cień. Z doświadczenia wiem, że lepiej sprawdzają się ciepłe koloru, więc postaw na ciepłe beże lub złoto.

·         Odrobinka w kąciki oczu

·         Odrobinka nad brwi – ALE przy końcówkach, nie nad całe

·         Odrobinka na kości policzkowe (w najwyższym punkcie, tuż pod oczami) – nakładać palcem lub bardzo delikatnie czubeczkiem pędzla.



Krok 10

Róż. Bez przesady, ale koniecznie. Nada kolor i świeżość twarzy. Kolor - najlepiej brzoskwinia.



Krok 11

Na usta najlepiej błyszczyk. Daruj szmince, odpuść kolorom. Błyszczyk lub pomadka ochronna zdziałają cuda.



Po tych zabiegach nikt nie ma prawa powiedzieć, że wróciłaś nad ranem i ledwo co spałaś, a wskazane są opinie, że świetnie wyglądasz.


Wszystkie powyższe triki testowałam w ostatnią niedzielę, po 4 godzinach snu, po ciężkiej nocy i ciężkim, całodniowym makijażu. Aż sama gapiłam się z niedowierzaniem w lustro przez cały dzień, bo wyglądałam naprawdę nieźle. Przy drobnych korektach wytrzyma baaardzo długo. Na mnie wytrzymał całą dobę ciągiem i mimo zarwanej kolejnej nocy, chociaż ciało zmęczone i stopy obolałe – makijaż nie do zdarcia!

 :)